Wstałam wcześnie rano. Po wczorajszych wydarzeniach nie mogłam spać spokojnie. Przyjechałam do Miami, aby zaznać trochę spokoju, a jak na razie pakuję się w same kłopoty. Miałam już zwyczajnie dość. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam na dwór trochę pobiegać. Muszę się jakoś odstresować, a jedynie to może mi pomóc. Udałam się w kierunku pobliskiego parku. Musiałam to wszystko przemyśleć. Biegłam szybko przed siebie, aż dotarłam do jakiegoś opuszczonego domu. W sumie to nawet nie wyglądało jak dom tylko jak jakieś ruiny. Dobiegał stamtąd znajomy głos. Zajrzałam i nie mogłam uwierzyć w to co zbaczyłam. Na środku stało pudło z bronią, a obok niego ... Zac. Co to do cholery wszystko znaczy?! Odsunęłam się i poczułam objęcie w pasie. Chciałam krzyknąć, ale ktoś zamknął mi usta ręką.
-Ciii, spokojnie skarbie. - to był oczywiście idealny, wspaniałomyślny Harry.
-Czego chcesz?! - próbowałam nie podnosić zbytnio głosu. Nie chciałam, aby Zac wiedział, że tu jestem.
-Auć, chyba powinnaś wyjaśnić sobie coś ze swoim chłopakiem. Widząc twoją minę, wydaje mi się, że nie powiedział ci jeszcze całej prawdy. - nie do końca wiedziałam co miał na myśli mówiąc "całej prawdy".
-Ty ... wiesz coś o tym? Co jeszcze ukrywa? - miałam nadzieję, że powie mi coś więcej na ten temat.
-Może lepiej chodźmy stąd, chyba nie chcesz, żeby nas usłyszał? - chwycił moją dłoń, ale natychmiast się wzdrgnęłam i wróciły do mnie wspomnienia z ostatniego dnia. Może kiedyś o tym zapomnę, ale jeszcze nie teraz.
-Hej, wiem, że się mnie boisz okej? Przepraszam za wczoraj, ale jak inaczej miałem ci pokazać, że jesteś kurewsko gorąca i mnie pociągasz? Nie chciałem, żeby tak wyszło. - Widziałam w jego oczach, że żałował, ale musiałam z nim iść jeżeli chciałam uzyskać odpowiedź na moje pytania. Ruszyliśmy przed siebie. Harry wciąż milczał co spowodowało, że czułam się jeszcze bardziej niezręcznie.
-Jeżeli mówiłeś szczerze, że żałujesz, to po co był ten sms? - pokazałam mu jego poprzednią wiadomość. Wiem, że to głupie pytanie, ale tylko tak dowiem się czy przeprosiny były szczere.
-Bo jeszcze dziś rano nie żałowałem, ale widząc twój niepokój w oczach, wiedziałem, że jeśli przeproszę, pójdziesz ze mną. - posłał mi uśmieszek. Aż tak łatwo mnie rozgryść? Coraz bardziej mnie zaskakuje.
-Dobra, zmieńmy temat. - zrobiło się trochę dziwnie.
-Sama skarbie zaczęłaś. - znowu ten uśmiech. Och, irytuje mnie już. Ma odpowiedź dosłownie na wszystko. To trochę przytłaczające.
-A więc, co wiesz na temat Zaca? - jestem zbyt ciekawska, ale nie mogę zapytać o to mojego "chłopaka". Wolę wypytać Harrego.
-Hmm .. No wiesz, jest moim bratem, ma na nazwisko Sommers ... - zaczął wyliczać, a do cholery dobrze wiedział, że nie o to mi chodzi.
-Idioto, nie o to przecież pytam. Mówię o tym, czego byłam świadkiem przed chwilą. - może zacznie w końcu normalnie mówić.
-Aaa to. To nic wielkiego. Siedział trzy lata, po czym wyszedł i znowu trafił za kratki na rok. - stanęłam w miejscu i nie wiedziałam czy robi sobie jaja, czy mówi serio.
-Że co kurwa?! Czy ty możesz być chociaż przez moment poważny?! - byłam na niego wkurwiona. Oczywiście uśmiech nie znikał z jego twarzy, więc przypuszczam, że żartował.
-Ale ja mówię całkiem poważnie. Trzy lata siedział za zabicie jednego z Mrocznych, ale dlatego tak krótko, że nie do końca udowodniono mu winę, a rok za pobicie matki. - czułam się okropnie. Od razu poczułam mdłości na samą myśl o tym. Jak mogę w ogóle się spotykać z kimś takim?
-O Boże. To jest ... Jezu. Kim był ten koleś z Mrocznych? Co to w ogóle są "Mroczni"? - miałam teraz masę pytań na raz, ale nie potrafiłam zapytać o nic konkretnego. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.
-"Mroczni" to bombardowcy, ale nie tacy, którzy walczą na wojnie. - zaczął się śmiać na co i również ja się zaśmiałam.
-Pracowali z ekipą Zaca do czasu, aż jeden z nich przez przypadek nie wysadził jego magazynu. - słucham i dalej nie dowierzam. To było dla mnie zdecydownie za dużo. Nie mogłam się otrząsnąć. Błagałam, aby to wszystko okazało się tylko złym snem. Niestety to była rzeczywistość. Dostałam sms'a.
-Czyżby książę na białym rumaku przypomniał sobie, że ma dziewczynę? - Harry oczywiście musiał znowu sobie zakpić, ale dla mnie ta sytuacja zbyt przyjemna nie była. Odczytałam wiadomość. Zac chciał się spotkać. Po tym wszystkim sama nie wiem czy powinnam. Usłyszałam głos Harrego.
-Muszę już lecieć. Jakby co to dzwoń o każdej porze. - odszedł, a ja usiadłam na ławce trzymając w ręku telefon i zastanawiałam się co odpisać.
____________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
-Ciii, spokojnie skarbie. - to był oczywiście idealny, wspaniałomyślny Harry.
-Czego chcesz?! - próbowałam nie podnosić zbytnio głosu. Nie chciałam, aby Zac wiedział, że tu jestem.
-Auć, chyba powinnaś wyjaśnić sobie coś ze swoim chłopakiem. Widząc twoją minę, wydaje mi się, że nie powiedział ci jeszcze całej prawdy. - nie do końca wiedziałam co miał na myśli mówiąc "całej prawdy".
-Ty ... wiesz coś o tym? Co jeszcze ukrywa? - miałam nadzieję, że powie mi coś więcej na ten temat.
-Może lepiej chodźmy stąd, chyba nie chcesz, żeby nas usłyszał? - chwycił moją dłoń, ale natychmiast się wzdrgnęłam i wróciły do mnie wspomnienia z ostatniego dnia. Może kiedyś o tym zapomnę, ale jeszcze nie teraz.
-Hej, wiem, że się mnie boisz okej? Przepraszam za wczoraj, ale jak inaczej miałem ci pokazać, że jesteś kurewsko gorąca i mnie pociągasz? Nie chciałem, żeby tak wyszło. - Widziałam w jego oczach, że żałował, ale musiałam z nim iść jeżeli chciałam uzyskać odpowiedź na moje pytania. Ruszyliśmy przed siebie. Harry wciąż milczał co spowodowało, że czułam się jeszcze bardziej niezręcznie.
-Jeżeli mówiłeś szczerze, że żałujesz, to po co był ten sms? - pokazałam mu jego poprzednią wiadomość. Wiem, że to głupie pytanie, ale tylko tak dowiem się czy przeprosiny były szczere.
-Bo jeszcze dziś rano nie żałowałem, ale widząc twój niepokój w oczach, wiedziałem, że jeśli przeproszę, pójdziesz ze mną. - posłał mi uśmieszek. Aż tak łatwo mnie rozgryść? Coraz bardziej mnie zaskakuje.
-Dobra, zmieńmy temat. - zrobiło się trochę dziwnie.
-Sama skarbie zaczęłaś. - znowu ten uśmiech. Och, irytuje mnie już. Ma odpowiedź dosłownie na wszystko. To trochę przytłaczające.
-A więc, co wiesz na temat Zaca? - jestem zbyt ciekawska, ale nie mogę zapytać o to mojego "chłopaka". Wolę wypytać Harrego.
-Hmm .. No wiesz, jest moim bratem, ma na nazwisko Sommers ... - zaczął wyliczać, a do cholery dobrze wiedział, że nie o to mi chodzi.
-Idioto, nie o to przecież pytam. Mówię o tym, czego byłam świadkiem przed chwilą. - może zacznie w końcu normalnie mówić.
-Aaa to. To nic wielkiego. Siedział trzy lata, po czym wyszedł i znowu trafił za kratki na rok. - stanęłam w miejscu i nie wiedziałam czy robi sobie jaja, czy mówi serio.
-Że co kurwa?! Czy ty możesz być chociaż przez moment poważny?! - byłam na niego wkurwiona. Oczywiście uśmiech nie znikał z jego twarzy, więc przypuszczam, że żartował.
-Ale ja mówię całkiem poważnie. Trzy lata siedział za zabicie jednego z Mrocznych, ale dlatego tak krótko, że nie do końca udowodniono mu winę, a rok za pobicie matki. - czułam się okropnie. Od razu poczułam mdłości na samą myśl o tym. Jak mogę w ogóle się spotykać z kimś takim?
-O Boże. To jest ... Jezu. Kim był ten koleś z Mrocznych? Co to w ogóle są "Mroczni"? - miałam teraz masę pytań na raz, ale nie potrafiłam zapytać o nic konkretnego. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.
-"Mroczni" to bombardowcy, ale nie tacy, którzy walczą na wojnie. - zaczął się śmiać na co i również ja się zaśmiałam.
-Pracowali z ekipą Zaca do czasu, aż jeden z nich przez przypadek nie wysadził jego magazynu. - słucham i dalej nie dowierzam. To było dla mnie zdecydownie za dużo. Nie mogłam się otrząsnąć. Błagałam, aby to wszystko okazało się tylko złym snem. Niestety to była rzeczywistość. Dostałam sms'a.
-Czyżby książę na białym rumaku przypomniał sobie, że ma dziewczynę? - Harry oczywiście musiał znowu sobie zakpić, ale dla mnie ta sytuacja zbyt przyjemna nie była. Odczytałam wiadomość. Zac chciał się spotkać. Po tym wszystkim sama nie wiem czy powinnam. Usłyszałam głos Harrego.
-Muszę już lecieć. Jakby co to dzwoń o każdej porze. - odszedł, a ja usiadłam na ławce trzymając w ręku telefon i zastanawiałam się co odpisać.
____________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń